Kiedyś kręcił genialne filmy - wszyscy pamiętają "Alien" czy "Blade runner" - to kino sf najwyższych lotów. Potem z górki. W miarę jeszcze "Gladiator" i "Black hawk down", ale to co teraz robi to poprostu żenada. Koleżka wogóle zaczyna jakieś komedie romantyczne robić. Albo rozpaczliwie próbuje uwolnić się od obcego i łowcy androidów, albo upadł na głowę i mocno się uderzył. Kiedyś się wyróżnał, teraz klepie identyczne gówna jak wszyscy. Szkoda gadać...