Obejrzałem na Netflixie.
Słaby film.
I o ile toleruje naginanie historii rzeczywistej na potrzeby filmu, to drażni mnie niekonsekwencja względem fabuły części pierwszej.
W "Stulatku" Popow zmarł/zginął już za Gorbaczowa, a tu - za Breżniewa. Pojawia się córka Popowa która dopiero teraz miała okazję spotkać Allana od lat 70 i dostać coś. Nic, że w jedynce główny bohater miał dobry kontakt z synem Popowa... o siostrze zupelnie zapomniał, a i ona nie skorzystała z brata jako łącznika.
A i żarty słabe, wymuszone.
To w sumie dobrze, że "Stulatka" obejrzałam już jakiś czas temu i pamiętam jak przez mgłę. Pozwoliło mi się to świetnie bawić na "Stujednolatku".
Czy żarty wymuszone? Bo ja wiem... Nie oczekuję od komedii głębokich treści, a żart jak mnie bawi, może być rodem z Monty Pythona. Pozdrawiam