PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=646395}

Ona

Her
7,5 172 638
ocen
7,5 10 1 172638
7,5 42
oceny krytyków
Ona
powrót do forum filmu Ona

Hmm... Nie wiem czy ten film jest przerażający, że aż smutny czy smutny, aż przerażający.
Pomysł na pewno oryginalny, wykonanie świetne. Czego mi więc brakuje w tym filmie?

Na pewno nie pasują mi czasy w których się historia rozgrywa. Wygląda na lata 1980 z technologią komputerową z roku 2080.
Poza tym wciąż nie mogę objąć wyobraźnią tego co zobaczyłem.
Dla mnie za bardzo "ludzka" ta SI, absurdem jest nawiązywanie z nią relacji a jeszcze większym zaangażowanie się uczuciowe.

Nie twierdzę, że głupio by było pogadać ze swoim komputerem, ale nie mieści mi się w głowie taka zażyła relacja.
Ktoś z forumowiczów już o tym wspomniał, że brakuje wizualizacji postaci tego oprogramowania czy hologramu. Według mnie trochę rażące przeoczenie czy zamiar reżysera biorąc pod uwagę dysponowaną technologię a niewątpliwie taka opcja wpasowała by się w scenariusz czyniąc go bardziej spójnym i ciekawszym.

Nie zmienia to faktu, że film obrazuje nam bardzo ciekawą historię, momentami zaskakującą i wzruszającą.

Pozostaje dylemat oceny... 1 czy 10?
Dam 5 żeby zrównoważyć pozytywne i negatywne odczucia po jego obejrzeniu.

ocenił(a) film na 10
brian007

Prosta sprawa.
1. Film powstał w roku 2013, moda ukierunkowywała się właśnie w stylu retro. Hipsterzy, minimalizm, ponowna popularność gatunków muzycznych, które już były "na fali" przyczyniła się do tego, że wreszcie dostaliśmy film sci-fi, w którym nie ma tego zawsze serwowanego nam kiczu. Ja rozumiem, że zawsze to był jakiś "standard", ale brak stylu i pstrokatość zaczęły już mnie męczyć w każdym kinie traktującym o przyszłych dziejach. Z tego względu nie dziwi mnie również brak jakiejkolwiek wizualizacji. Na przykładzie samego windows 8 widzimy, że wszystko zmierza to uproszczenia i minimalizacji. Koniec już ery miliona ekranów, otwartych okien, kolorowych guzików i hologramów wszędzie.
2. Ten film to w głównej mierze melodramat. Nastawiony był na sferę emocjonalną i tyle. Brak wcześniej wspomnianej wizualizacji możemy odnieść chociażby do znajomości zawieranych przez internet (a takich motywów już trochę było w filmach...) na przeróżnych czatach, chociażby. Theodore nie zakochuje się w Samancie, bo ta ma ładną twarz albo figurę. Bohater odnajduje pokrewną duszę w jej charakterze i to było głównym wątkiem filmu. Po co więc psuć wszystko udawanym realizmem, skoro sam głos, charakter i właśnie ta nutka tajemnicy spowodowana brakiem wyglądu wystarczy.

Moim zdaniem 10/10. Ciekawa, nietuzinkowa fabuła, świetni aktorzy, zdjęcia i muzyka. Brak słów.

JarKow95

Być może jestem tak bardzo przyzwyczajony do "pstrokatości" i kiczu, że nie doceniam tego filmu, ale...

- Nie mówimy tu o powrocie minimalizmu. Dosłownie każdy szczegół filmu był z lat 80-tych oprócz komputerów i może widoku z okna mieszkania bohatera. Dla mnie to zbyt duży kontrast.

- Sfera emocjonalna była w porządku, tu się zgadzamy.
- Rozumiem też o co chodzi z porównaniem relacji filmowych do znajomości przez internet, jednak każdy w końcu chce z czasem wiedzieć z kim pisze, jak ta osoba wygląda kiedy się uśmiecha bądź kiedy jest smutna. Nie chodzi mi tutaj o czysto fizyczne pociągi. Wyobraź sobie, że piszesz z kimś na czacie po czasie się zakochujesz ale nie masz możliwości zobaczyć tej osoby... jaki więc fundament ma to uczucie?
A teraz wyobraź sobie, że w filmie facet wybiera głos męski dla komputera... Te same słowa, ten sam rozwój akcji, ale słychać głos faceta.
Określisz bohatera gejem? Nie, bo przecież nie zawiązał relacji z facetem. Skoro kochał "dusze" tego SI głos nie gra roli?
To jest właśnie absurd dla mnie.
Zdaje sobie sprawę, że tym komentarzem podważyłem ideologie całego filmu, ale tak jak pisałem - coś mi tu nie pasuje więc "szukam dziury w całym".

Nie zmienia to wszystko faktu, że polecam tym którzy nie oglądali!
Każdego z pewnością zaciekawi.

brian007

Sorry za "double post".

Chciałem wtrącić jeszcze, że tak na prawde każdy z widzów słysząc głos kobiecy wyobrażał sobie kobietę. Nie zaszkodziła by więc jej wizualizacja :)

ocenił(a) film na 10
brian007

No właśnie wydaje mi się, że specjalnie nie ma wizualizacji a nastawione to jest na głos. I to nie byle jaki, bo głos Scarlet jest bardzo zmysłowy. Tak jak pisałem, chodzi tutaj zapewne o tę nutkę tajemnicy, która wg mnie całemu związkowi dodawała smaku. Cały czas intrygowało nas jak może wyglądać Samantha, ale siłą rzeczy nikt tego nie wie, bo przecież jest tylko systemem. Dzięki temu każdy z widzów mógł sobie sam wyobrazić swój własny ideał kobiety. Tak mi się przynajmniej wydaje. Mogę się równie dobrze mylić..

JarKow95

To już widzę w czym problem, ja ciągle miałem w głowie płytkę scaloną, parę tranzystorów, kondensatorów etc. jak to oglądałem :P

ocenił(a) film na 6
brian007

"Według mnie trochę rażące przeoczenie czy zamiar reżysera biorąc pod uwagę dysponowaną technologię a niewątpliwie taka opcja wpasowała by się w scenariusz czyniąc go bardziej spójnym i ciekawszym."

Myślę, że reżyser świadomie zrezygnował z realistycznego ukazania świata, w którym pojawia się taka technika, bo przeszkadzałoby mu to w przekazaniu tego co chciał przekazać.

ocenił(a) film na 8
brian007

Mi też podoba się brak zbędnych wizualizacji i na siłę kreowanie wizji przyszłości. Dziś są modne brody i hipsterski styl przełomu XIX i XX wieku a za 50 lat może właśnie będzie moda na lata 80-te XX wieku. Moda cały czas zatacza kręgi.

Poza tym film jest świetny. Realizacja na każdym kroku bez zarzutów. Dałem 8 ale się zastanawiam cały czas czy nie za mało...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones