Ja myślę, że to pozwala odbiorcom na zamyślenie się na moment nad dalszymi losami Mike'a i Scotta. Zastanawiamy się, czy to Scott zabrał do auta Mike'a i czy powrócą do bycia przyjaciółmi. W połączeniu ze słowami Mike'a o drodze, która przemierza cały świat, można też przypuszczać, że być może jego przyszłość może wyglądać tak, jak dotychczasowe życie. Bardzo dobre zakończenie według mnie, jakby otwierało kolejny rozdział, który sami musimy sobie wypełnić
Po kolejnym powrocie do filmu doszłam do konkluzji, że zakończenie tak na prawdę nie jest smutne. To komentarz o ludzkiej naturze, o tym, jak ciężko jest nam dotrzeć do siebie bo jesteśmy przesłonięci innymi rzeczami. (Mike'a nawiedzają sny o matce, przeszłość) Zmiana Scotta zdecydowanie jest negatywna, brak w nim uczuć i decyduje się na życie w hipokryzji. Mike, w ostatniej scenie, wydaje się być w zgodzie z własną osobą, nie walczy z tym czego nie może zmienić, wraca do 'korzeni', czyli życia które prowadzić przed całą podróżą ze Scottem. I mam taką cichą nadzieję, że droga to miejsce, w którym nic mu nie grozi.