PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=583006}

Mistrz

The Master
6,6 28 847
ocen
6,6 10 1 28847
7,4 40
ocen krytyków
Mistrz
powrót do forum filmu Mistrz

Mistrz przynudzania

ocenił(a) film na 4

Anderson mnie nie bierze. Zrobił to raz, ale tylko dlatego,że DDL i Dano z nim byli.
Tym razem uraczył mnie zupełnie nieciekawą historią o pewnym mistrzu...
Seymour(nie lubię zbytnio tego aktora, może dlatego,że gra na jedno kopyto i odpycha mnie jego fizjonomia) okazuje się "charyzmatycznym" przywódcą sekty, gadającym piąte przez dziesiąte o podróżach w przeszłość i byciu zwierzęciem, której celem są spotkania, na których....rozmawia się o....no właśnie, to jest problemem filmu, o niczym. Zapomniałem każdy dialog, każde słowo wypowiedziane przez postacie. Nie wiem czy to przez to,że były to dialogi maksymalnie sztuczne i protekcjonalne, mające jedynie udawać mądre i ambitne, czy to przez to,że połowa z nich brzmiała durnie przez tłumaczenie(np. "Twój strach przed złapaniem i uwiezieniem powstał miliony lat temu"). Już nie mam za złe Phoenixowi za to,że przesadzał z mimiką i ekspresją, ani reżyserowi za te przesadzone długie ujęcia potęgujące....nic, po prostu mogli starać się chociaż o przyczynę tego co dzieje się na ekranie. Freddie pojawia się z kosmosu, nie wiadomo dlaczego jest czubkiem, nie wiadomo dlaczego Dodd go przygarnia, nie wiadomo co ma na celu traktowanie go jak ucznia(?), darmowego dostawcy bimbru(?), co mają na celu ćwiczenia z dotykaniem ściany i okna. Zdaje mi się,że film chciał ogarnąć jak największy obszar, tak aby można było interpretować w nim każdy gest(szczególnie paraliż lewej strony twarzy Freddie'ego), każde słowo(szczególnie powtarzanie po 20 razy tych samych pytań i odpowiedzi), każdą scenę(Peggy masturbująca Lancastera - nominacja do Oskara dla Adams). Czytałem kilka interpretacji/analiz filmu i muszę powiedzieć,że naciągały one film jeszcze bardziej, rozdmuchiwały go i próbowały nadać mu sensu, ale wyglądało to mniej więcej tak, jak liczenie liści na płonącym krzewie i dopasowywanie wersetów Biblii do liczby liści lub aktualnych cen paliw w Australii.
Aż chce się sparafrazować pewien dialog:
-Nie rozumiem tego
-Ja też nie. Dlatego tu jesteśmy. Za to nam płacą. Nie gadaj tylko graj.

Chwała Bogu,że nie oglądało się tego aż tak przesadnie źle i nie dłużył się jak "Magnolia"

ocenił(a) film na 5
katedra

Bardzo trafnie to ująłeś i zgadzam się chyba ze wszystkimi zarzutami. Z reguły słabo mi wychodzi przekuwanie w tekst swoich subiektywnych odczuć co do filmu, jednak Twoja opinia pokrywa się z moją tak silnie, że nie mogłem powstrzymać się aby się pod tym podpisać ;)
Zawiodłem się srogo, tym bardziej, że zarówno "Magnolia", a szczególnie "Aż poleje się krew" były wg. mnie filmami znakomitymi i miałem duże oczekiwania względem Andersona, ten jednak tym razem wyraźnie dał się ponieść. Już w wymienionych filmach dało się zauważyć tę tendencję do przesadnego "artyzmu" i nadawania wieloznaczności. Niestety, o ile w przypadku poprzednich filmów istniał ten "punkt zaczepienia" pozwalający strawnie to przełknąć, to tym razem miałem nieodparte wrażenie, że próbuje mi się wmówić, że film ten ma głęboki sens. Ja go nie znajduję, a nawet nie mam chęci go szukać. 5/10

ocenił(a) film na 4
vertigo_2

miło mi to słyszeć:)

ocenił(a) film na 5
katedra

Hej rowniez w pelni podzielam twoja opinie, ostatnio czesto spotykam sie z usilnym wmawianem ze cos ma niebywale gleboki sens i dostrzezenie tego nalezy tylko do wybrancow...Ehh naprawde staram sie zrozumiec ze ludzie maja rozbiezne gusta, ale to strasznie przykre kiedy ktos probuje na sile ci wmowic ze jesli cos ci sie nie podoba i jest zwyczajnym przerostem formy nad trescia(tak dokladnei to okreslenie rozpowszechnione na filmwebie ale dokaldnie opisujace stan rzeczy) to oznacza ze jestes skonczonym idiota ktory nie rozumie jakze wznioslego i glebokiego utworu...Oczywiscie forma rowniez ma swoja wartosc, i w przeszlosci rowniez byly momenty gdzie autorzy skupiali sie tylko na niej, natomiast mowmy o tym, a nie probojmy na sile wypatrywac ukrytego sensu, ktorego czasem po prostu nie ma..Wiec tak, kreacje aktorskie, szczegolnie Phoenixa byly swietne, zdjecia, obraz i klimat tamtych czasow, ale niestety zadnego glebokiego przekazu bym sie nie doszukiwala bo gdzies sie chyba sie zatracil. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 4
Kosmaria

Bo czasem dupa to tylko dupa, a nie symbol podziału

ocenił(a) film na 7
katedra

Postać tytułowego mistrza jest wzorowana na założycielu Kościoła Scjentologicznego - L. Ronie Hubbardzie, którego filozofia była jeszcze bardziej bełkotliwa niż dialogi w tym filmie. To tak jakby się czepiać, że w produkcji o gangsterach jest dużo przemocy i bluzgów. Jeżeli temat Cię nie interesował, to nie wiem po co - w ogóle - oglądałeś ,,Mistrza", a tłumaczenia ,,bo zdobył wiele nagród" mnie nie przekonują.

,,, (...) Freddie pojawia się z kosmosu, nie wiadomo dlaczego jest czubkiem, nie wiadomo dlaczego Dodd go przygarnia, nie wiadomo co ma na celu traktowanie go jak ucznia(?), darmowego dostawcy bimbru(?) (...) " - gdyby twórcy udzieli odpowiedzi na te pytania, to film byłby jeszcze dłuższy, a co za tym idzie - jeszcze nudniejszy. Jeśli to, co chciał przekazać reżyser, dałoby się wyrazić słowami, to napisałby o tym esej, a nie kręcił film. Kino powinno się przede wszystkim przeżywać, a emocji akurat jest tu mnóstwo

Natomiast nominacja do Oscara dla Amy Adams wzięła się z tego, że swoją rolę odegrała bezbłędnie. Nie wiem czemu ludzie tak czepiają się tych scen masturbacji. Ile masz lat? Pięć?

ocenił(a) film na 4
MasterOfCookies

Te sceny nie mają nic na celu, a Adams jak zwykle była mierna

ocenił(a) film na 5
katedra


film ewidentnie bełkotliwy, dramaturgia budowana dziwaczną ekspresją, od patrzenia na przykurczonego Phoenixa zaczęły mnie boleć wszystkie mięśnie, pomijając fakt że ledwo rozumiałam co mówił. Ale ja tu nie chce z analizą wybiegać, ponieważ w większości zgadzam się z treścią posta, natomiast przyznam.. nie wszystko zrozumialam, jeśli chodzi o fabułe, co mi sie nie często zdarza, ale film oglądałam w orginale bez napisów, i bylam troche..rozproszona. Bede wdzieczna za jakieś linki do tych , naciągających pretensjonalnosc filmu - interpretacji i analiz.. Chce tylko rzucic okiem. a póki co ktoś mi wyjaśni o co poszło z publikacją tej książki i co było bezpośrednim impulsem do tego że Freddie ich zostawił na tym pustkowiu?

ocenił(a) film na 5
czarny_ziutek

http://www.vulture.com/2012/09/what-is-the-master-really-about-five-readings.htm l

ocenił(a) film na 8
MasterOfCookies

Myślę, że Freddie był dla Lancastera idealnym obiektem do terapii. Jego osobowość była pełna wspomnianych "defektów umysłu" w których kryły się pierwotne lęki. Podczas pierwszej sesji Lancaster nazywa go zwierzęciem i bestią. Podejmuje się trudnego zadania, aby doprowadzić go do stanu doskonałości w jakim powinien znajdować się człowiek. Nie udaje mu się i podczas pożegnania wyraża nadzieję, że osiągnie ten stan w pojedynkę.

ocenił(a) film na 4
lepeczynlcn

I czy coś takiego trzeba było przekazywać w tak "rozmazanym" i długim filmie? Czy taka historia zasługuje na ocenę 8?

ocenił(a) film na 8
katedra

zaryzykuje stwierdzenie że Mistrz odrobine bardziej zasługuje na 8 niż Madagaskar 3 czy Iron Man 3 na 10.

ocenił(a) film na 4
dany_s

Czy mam pisać tutaj 200 stronicowe dytyramby dlaczego te filmy podobają mi się, czy po prostu mam popsioczyć na twoją ocenę Nostromo i Chinatown?

ocenił(a) film na 8
katedra

a pisz ile chcesz, wątpie żebym miał to przeczytać. Zresztą nie wiem co to dytyramby, może chodziło ci o dyrdymały? Nieważne. W każdym razie podtrzymuję swoje ryzykowne stwierdzenie. A Obcy (bo o to chyba ci chodziło) i Chinatown to akurat filmy powszechnie uznane za arcydzieła gatunku, ja sie z tymi opiniami zgadzam, nie wiem na co tu można psioczyć.
Co do Mistrza to niespecjalnie lubie ten film, łatwiej go docenić niż polubić, jest faktycznie bardzo irytujący. A P.S. Hoffman wybitnym aktorem jest/był, myśle że z czasem bedziesz to potrafił dostrzec. Pod względem obecności na ekranie jest fenomenalny.

ocenił(a) film na 4
dany_s

Skoro nie, to nie mamy o czym pisać, zwłaszcza po stwierdzeniu,że coś jest powszechnie uznawane za arcydzieło

ocenił(a) film na 9
katedra

"czy po prostu mam popsioczyć na twoją ocenę Nostromo i Chinatown?"

To brzmi tak bardzo absurdalnie. Jakbym znalazł się w krainie czarów, dziękuję. Sprawiasz że znajduję w sobie małą Alicję. Zawsze tak jest gdy niechcący odwiedzam temat założony przez Ciebie.

Nie mam pojęcia jakie mógłbyś znaleźć minusy tych kapitalnych filmów, i jakie zalety Iron Mana czy Madagascaru, ale nie brnijmy w to, wolę nie wiedzieć.
Z tego co piszesz o Mistrzu, wygląda na to że bardzo byś chciał mieć wszystko wyjaśnione i podane na tacy, ale nie zawsze tak działa kino. Przyzwyczajeni do hollywoodzkiej dosłowności i oczywistości ludzie trochę chyba zapomnieli że język ruchomych obrazów nie funkcjonuje na tych samych zasadach co inne dziedziny sztuki. Tak jak ktoś już wcześniej pisał, film to nie esej, a Twoje pytania w ogóle nie pasują do "Mistrza". Nie umiesz odbierać dzieła na poziomie znaczeniowym, a tam jest on bardzo spójny i czytelny, jeśli nie jest się głąbem.

ocenił(a) film na 4
M0RiARTY

Oglądałem te filmy dawno, więc może wypowiem się o Nostromo, które pamiętam lepiej. Największy zarzut dla Nostromo to brak wykorzystania potencjału postaci Obcego, który został zrobiony tak świetnie,że Ridley nie powinien się wstydzić go pokazywać i mógł postawić na niego, a nie robić randomowe scenki: coś się rusza w ciemności, cięcie, przestraszona postać, cięcie, ruszają się łańcuchy, cięcie, najazd na oczy postaci,cięcie, ogon Obcego, cięcie, załoga siedzi na stołówce i słyszy krzyk zabijanego, zrywają się z siedzeń rozbiegają po statku, cięcie. No i to nieszczęsne ratowanie kota, a ludzie śmieją się,że w Man of Steel ziemski ojciec Clarka ratował psa. Ponadto jeszcze zerowy brak klimatu - statek owszem jest wielkim niepokojącym molochem, ale nie czuć tej legendarnej duszności, tego wyalienowania,osamotnienia, grozy i klaustrofobii. Film sprawdza się jako saj faj, bo ma niezłą historię i dał początek filmom z załogą jakiegoś statku lecącą w nieznane i natrafiającą na jakieś kreatury. Dużo bardziej cenie sobie Obcego od Camerona,który postawił na mocne, wielko jajcarskie kino dla dużych chłopców i przedłożył akcję nad klimat, którego i tak nie było.

Jasne,że rozumiem o co chodzi w Mistrzu, nie napisałbym wtedy,że próbował on ogarnąć swoim zasięgiem wiele tematów. Po prostu: dorabianie ideologii to niektórych scen, które nie są alegoryczne jest po prostu głupie i przez to ludzie niepotrzebnie brną w interpretacje filmu i wychodzą im niezłe kwiatki. Tak można usprawiedliwić każdy film,że ma coś więcej do powiedzenia, tylko trzeba patrzeć "dalej", "głębiej". Tak naprawdę to film pusty jak dzwon. Nie rozumiem także jak można porównywać jego realizację do animacji czy widowisk hollywoodzkich takich jak Iron Man 3 czy Madagaskar 3

ocenił(a) film na 9
katedra

To o czym piszesz, to świetna hitchcockowska szkoła budowania napięcia, i gdyby Scott poszedł bardziej w konwencje akcyjniaka, to pewnie pokazywałby aliena ciągle. Ale to jest horror, i pamiętaj o tym że gdy się oglądało to po raz pierwszy, nikt nie wiedział jak wygląda xenomorph, jego wizerunek nie był jeszcze tak powszechnie znany, więc to ukrywanie jego wyglądu robiło świetny efekt. Pokazując tylko ogon, cienie itp, wywoływał ciekawość i pewien niepokój, wszystko ładnie się wpisywało w gatunkowy klucz.
O klimacie to zawsze ciężko dyskutować, bardzo subiektywna sprawa, ja np czułem to o czym piszesz, duszna atmosfera, klaustrofobia itd. Stylówa retrofuture w połączeniu z niesamowitym designem Gigera dla mnie robi efekt, jeszcze te długie ujęcia ciemnych korytarzy, perfekcyjne kadrowanie, no dla mnie bije na głowę sequel Camerona, który jest świetnym filmem akcji, ale całkowicie wyprutym z "tego" klimatu i alegoryczności.

A propos alegoryczności, skąd wiesz że te sceny nie niosą żadnego ukrytego znaczenia? Myślisz że są one wstawione z dupy, bez powodu? Serio?

Swoją drogą kto porównuje Mistrza do widowisk hollywoodzkich?

ocenił(a) film na 4
M0RiARTY

Jasne,ale nie wszystkim ona musi pasować, bo zapomniałeś dodać,że jest to szkoła stara jak świat i "trzęsienie Ziemi" na początku nie musi każdemu pasować.
Jasne, ale to sprawia,że Alien wpisuje się w klucz,a tym samym staje się zwykłym slasherem, gdzie zabójca jest nieuchwytny, straszny,a klimat filmu można ciąć nożem.

O jakich scenach konkretnie mowa?

No ty nagle napomknąłeś o moich ocenach, jakbyś chciał porównać do siebie ich wagę

ocenił(a) film na 9
katedra

"Po prostu: dorabianie ideologii to niektórych scen, które nie są alegoryczne jest po prostu głupie"
Ty mi powiedz o jakich scenach mowa, ale chyba nie o zwaleniu konia Hoffmanowi czy o Freddym improwizującym i robiącym trunki. To nie są sceny bez znaczenia.

Tamto to był jakiś offtopic bo odnosiłem się do Twojego dialogu z innym użytkownikiem, gdzie on rugał Cię bo lubisz tamte animacje, a Ty go bo lubi Chinatown i Aliena.

ocenił(a) film na 4
M0RiARTY

Jasne,że to są sceny bez znaczenia, tak samo jak łażenie od ściany do okna. To nie jest alegoria społeczeństwa, autorytetu czy budowanie jakiegoś podskórnego napięcia na linii uczeń-mistrz, to bzdety, które ludzie rozdmuchują, zupełnie jak Anderson,który rozdmuchuje swoje filmy do 3 h i każe nam ślęczeć i oglądać scenki rodzajowe z życia nudziarzy.

użytkownik usunięty
katedra

Może są, może nie są bez znaczenia. Od początku jesteśmy postawieni w pozycji charakterystycznej dla Freddy'ego, jesteśmy bezsilni, zagubieni, odhumanizowani i podejmuje się z nami grę.

ocenił(a) film na 4

Ciężko kontynuować middyskusje w takim wymiarze czasowym

lepeczynlcn

Bardzo trafne spostrzeżenie, podzielam Twoje zdanie - lepeczynlcn

ocenił(a) film na 5
katedra

Popieram twoją trafną opienię na temat tego filmu - uważam podobnie ;-)

ocenił(a) film na 2
katedra

"Mistrz" rzeczywiście jest strasznie nudy ale... "Magnolia" o której napisałeś że się przesadnie dłuży akurat mi się podobała.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones