kiedy się śmiał siedziałam na krańcu siedzenia, kiedy tańczył zapominałam jak oddychać, kiedy zabijał znajdowałam w tym sprawiedliwość ( a nawet momentami było to zabawne). Muzyka, zdjęcia i gra Phoenix’a stworzyły coś tak niesamowitego, że nie potrafiłam zamknąć buzi przez połowę filmu i dalej nie umiem zdecydować czy to był podziw, podniecenie, przerażenie czy szok. Dawno nie miałam ochoty wstać przy napisach końcowych i klaskać. Chyba to właśnie dla takich filmów istnieje kino