Nie widzicie tego? Podskórny, żrący humor. Nawet strzelaniny są pokazane pokracznie, jak wybuchy petard w trawie. A jak ginie część protagonistów? Najbardziej jednak rozbawiło mnie moje nieprzygotowanie. Jak typowy kinomaniak, po każdej kluczowej scenie układałem w głowie scenariusze dalszych wydarzeń. Wszystkie wzięły w łeb. Potem już tylko czekałem rozbawiony, co reżyser ze scenarzystą wykombinują. No i ta siermiężność świata. Te karykaturalne zachowania, ośmieszane za chwilę jakimś kontrastem. Tak, to komedia. Tylko nikt nie stroi głupich min ani tonem głosu nie podpowiada, że trzeba się śmiać. Aktorzy na to zdecydowanie zbyt dobrzy. Bardziej Fargo niż American Pie.